Z całym szacunkiem do genialnej gry Dorocińskiego, Stuhra i Żukowskiego (Rosati mnie jakoś do siebie nie przekonała). To jednak Marcin Krzyształowicz na pewno nie jest polskim Tarantino, a Obława poza tematyką partyzancką nie ma nic wspólnego z Bękartami Wojny. Niczym mnie ten obraz nie zaskoczył, a nielinearny montaż bardziej męczy, niż skłania do myślenia.
No ale mimo tego polecam ten film. Warto zobaczyć go w kinie.